środa, 6 czerwca 2018

Rozdział 5: Chłopaki brać ją!

-Na pewno nie umie! Śnisz! -krzyknęłam i tupnęłam nogą jak mała dziewczynka, którą w porównaniu do tych wieżowców z nadwyżką testosteronu byłam
-Oj Mała twój pokój jest najdalej od tych diabłów-powiedział Jenia
-Ale posprzątacie tu, tak?- jasne Zoe jakbyś ich nie znała. Zawsze mówią że oczywiście, że nie zostawią cię z tym samej, a gdy tylko skończy się alkohol ich już nie zobaczę
-Ehh, no dobra. To u ciebie o 20. powiedz to tamtym chłopakom -powiedział Kevin i uradowany wyszedł z pokoju. Spojrzałam na zegarek miałam jeszcze 2 godziny więc włączyłam telewizor, i zaczęłam oglądać jakiś mało interesujący film, wcześniej jeszcze pisząc do Bartka co i jak. Po chwili drzwi od pokoju otworzyły się z imipenem a do środka wpadł przerażony Jenia
-Zoe, pomóż zepsuli mi bluzę-powiedział i podał mi ubranie
-Jak ty to zrobiłeś?-spytałam widząc dziurę na środku. Naprawdę jak oni mnie nie zabiją to chyba sama popełnię samobójstwo przed końcem Ligii Światowej
-Nie ja tylko Le Rox z Laffine. Ale jak to ja nie wiem, co mam zrobić jak mam tylko jedną, trener mnie zabije- zaczął nerwowo chodzić po pokoju z czego miałam niezły ubaw, jednak ogarnełam się gdy rzucił mi mordercze spojrzenie.
-Weź moją -powiedziałam i wygrzebałam z walizki bluzę identyczną, zresztą ona i tak była Tilliego
-Skąd ją masz?
-Od Kevina, dał mi ją jak odprowadzał mnie po urodzinach Kima
-Aaaa pamiętam, chwalił się wtedy że będzie twoim ulubieńcem, bo coś mu wtedy powiedziałaś, a jak na następny dzień powiedziałaś do niego ,,Arabie" chłop się załamał-zaśmiał się
-Dobra dobra, bierz bluzę i spadaj -powiedziałam a on znikł zamykając drzwi.

*23:07*
Ja nie wierzę jak można tak szybko się napić? Kurek z Ervin'em od 15 minut próbują sobie zmierzyć bicepsy. Naprawdę to rozumiem, ale żeby mierzyć je ogórkami? Powoli tracę wiarę w tych ludzi.
-Hah wygrałem -krzyknął Bartek
-To niesprawiedliwe twoje ogórki były cieńsze - protestował N'Gapeth
-Zamknąć mordy Stephan idzie!- do pokoju wparował Możdżonek i zamknął szybko drzwi. Nowakowski zaczął się chichrać jak jakieś dziecko po czym każdy już zaczął się śmiać
-Mordy śmiecie- powiedziałam na co ucichli. -Idę sprawdzić gdzie on jest, jeśli któryś się odezwie wykastruje-powiedziałam i wyszłam z pokoju
-Zoe co ty robisz?- przede mną wyrósł Stephan. Serio czy oni w tych hotelach naprawdę mają jakieś kryjówki
-Nie mogę zasnąć więc postanowiłam pochodzić, a ty?
-Sprawdzam czy wszyscy śpią i wygląda na to że śpią
-Nie dziwię im się, po takich ciężkich treningach
-Właśnie to jak ty nie możesz spać to może chciałabyś z nami trenować
-Nie, nie chcę przeszkadzać
-Nie będziesz widzimy się pojutrze na siłowni o 10 -pozwiedzał i odszedł. To się wkopałam. Wróciłam do pokoju
-O kochanie już jesteś, chodź gramy w butelkę - powiedział Kevin i poklepał miejsce obok siebie
-Masz kręć -Kubiak podał mi butelkę, więc zakręciłam i wypadło na Grebennikova
-Kochanie moje- uśmiechnęłam się do libero
-Proszę tylko nie to
-Dawaj i tańcz- powiedziałam i pokazałam Bednorzowi, żeby to nagrał


Wszyscy zaczęli się śmiać. Po kolejnych rundach padło na mnie. Mogłam się tego po nich spodziewać
-Parówo kto ci się najbardziej podoba oprócz oczywiście mnie bo to logiczne -powiedział Kubiak
-EEEe ty sobie uważaj tylko ja mogę na nią tak mówić, prawda skarbie?
-Jasne, a wracając do  pytania to oczywiście że Kevin - zaśmiałam się
-Masz kochana słabość do Tillich - powiedział przyjmujący na co zgromiłam go spojrzeniem. Inni nawet nie zauważyli
-Ej, też macie ochotę żeby zagrać?-spytał Kurek, który jeszcze przed chwilą spał mi na kolanach
-Po co chcesz grać skoro was rozjebie-powiedział Ervin. Nie jest dobrze
-Wy? Hahah moja babcia gra lepiej niż ty
-A chcesz się przekonać?- nie, nie nie i jeszcze raz nie.
-No dawaj
-Chłopaki moje przyjaciele, spokojnie. Jeśli chcecie się przekonać to chodźmy 2 kilometry stąd jest boisko, tylko piłkę trzeba znaleźć -powiedział jakże wspaniałomyślny Pit.
-Nic prostszego, nasza Zoe wejdzie do trenera i weźmie mu piłkę
-Nie, nie i jeszcze raz nie. Po pierwsze nigdzie nie idę i wy także. Nie będziecie się po nocach włóczyć żeby zagrać. o 12 w nocy
-My nie będziemy? Chłopaki brać ją, ja pójdę po piłkę a wy ją wynieście zanim wszystkich zbudzi-powiedział Ervin i nawet nie zdążyłam zareagować a byłam już przy drzwiach wejściowych
-Chłopaki proszę was, wróćmy do pokoi. Jeszcze sobie coś zrobicie i wtedy będzie na mnie
-Luzik matka, damy radę, znam to miasto jak własną rękę - powiedział Nowakowski i się zaśmiał, nie daruję im tego
-Mam! Mamy piłkę, Ziom prowadź- szliśmy i szliśmy, a w zasadzie to oni szli a mnie niósł Kubiak. Przecież on jako kapitan powinien ich ogarnąć a nie?
-Osz kurwa zgubiłem się -powiedział Nowakowski a Kubiak zrzucił mnie na ziemię. Syknęłam z bólu
-Ej, Zoe wszystko okey? Kochanie proszę odezwij się. Chłopaki ona się nie odzywa
-Zamknij się i pomóż mi wstać! Pit! Mówiłeś że się znasz!- zresztą po co ja to mówiłam, przecież to Nowakowski. Kto jak kto ale on nawet potrafił zgubić torbę treningową w pokoju. Tak w pokoju zgubił torbę, którą szukał przez pół dnia i wiecie gdzie była? Pod prysznicem! Proszę o minutę ciszy dla tego pana
-Oj, no bo coś mi się pomieszało. Czekaj zaraz sprawdzę - oślinił palca i uniósł go ku górze. Boszzzzz z kim ja żyję. Po chwili ruszyliśmy dalej, tym razem szłam już o własnych siłach. Po 20 minutach spaceru dotarliśmy na boisko
-Wiecie co w sumie to mi się odechciało-powiedział Ervin
-Mi też -powiedział Bartek i wszyscy ich poparli.
-Zajebie! Obiecuję! Wiecie co róbcie co chcecie ja z Bednim bierzemy taksówkę i wracamy do hotelu. -powiedziałam
-Ej, zostawicie nas?
-Trzeba było się kurwa słuchać jak mówiłam żeby nigdzie nie iść
-Ty coś mówiłaś? Przecież sama chciałaś iść grać. Pit nie będziemy gorsi, zamów taksówkę
-Czekaj, jedna to będzie za mało trzeba 2 wziąć
-Piter jak ty chcesz wziąć 2 taksówki na 20 ludzi?


-Jakie 20? Przecież oni jadą swoją -wskazał na mnie i Bartka. Zabij! Obojętnie jak po prostu zabij

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz