niedziela, 3 lutego 2019

17 ,,Boisz się prawdy?"

-Ty tak na serio? Jeśli z nim pojedziesz to z nami koniec-powiedział Bartek. Byłam między młotem a kowadłem. Musiałam przemyśleć to wszystko szybko. Odwróciłam się do Bartka i spojrzałam mu prosto w oczy i powiedziałam 

-Kocham cię i dobrze mnie znasz, więc wiesz że nie mogę mu pozwolić żeby zrujnował sobie życie

-Więc wolisz poświecić nasze życie dla niego. Teraz już wiadomo jakie są twoje priorytety -powiedział i poszedł. Próbowałam go zatrzymać, jednak na marne. Udałam się z Juantoreną d domu. Porozmawiała o tym z tatą, który wziął stronę Bartka. Mogłam od razu się tego spodziewać, jednak nie miałam czasu na kłótnie z nim, tylko jeszcze szybko zdążyłam spakować walizkę i wraz z Osmanym udaliśmy się na lotnisko. Całą drogę do Włoszech rozmawialiśmy o libero. Nie mogłam uwierzyć w to co opowiadał mi przyjmujący. Z lotniska odebrała nas Ględa. Wróciliśmy do ich domu, a ja od razu poszłam spać. 
Następnego dnia obudził mnie siatkarz oznajmiając że idzie na trening i weźmie ze sobą Jenie. Ja w tym czasie ogarnelam się i czekałam na wiadomość od Juantoreny. Tak ja przypuszczaliśmy, Jenia nie otworzył drzwi, wiec postanowiłam udać się na rozmowę. Zapukałam pare razy do drzwi aż w końcu usłyszałam głos siatkarza 
-Mówiłem ci ze nigdzie nie idę! -powiedział i otworzył drzwi. Jego mina bezcenna
-Szok nieprawdaż? Kto by pomyślał ze ta dziwka bez uczuć lecąca tylko na hajs i sławę zawita do drzwi tak dobrodusznego Grebennikova?! -powiedziałam a on chciał zamknąć mi drzwi przed nosem, jednak moja noga była szybsza
-Wynos się stad. Nie chce cię znać-powiedział ale było już za późno, bo właśnie siadałem na kanapę. Dobrze ze tej jego dziewczyny nie było bo nie wiem czy bym psychicznie to wytrzymała 
-Nie wyjdę stąd. Chyba ze mi powiesz o co ci chodzi? Wszystko było w porządku aż tu nagle przestajesz się odzywać, nie chodzisz na treningi, chlejesz całymi dniami a do tego ten wywiad. 
-Nie muszę ci się z niczego tłumaczyć a teraz wyjdź zanim wezwę policję, chcesz jeszcze większego upokorzenia? 
-Co do cholery się z tobą dzieje? Naprawdę próbuje jakoś to zrozumieć ale nie mogę! Jesteśmy przyjaciółmi jak możesz się 
-Byliśmy przyjaciółmi, a teraz wyjdź zanim powiem o parę słów za dużo 
-Słucham. Chce usłyszeć co masz jeszcze do powiedzenia. 
-Daj mi spokój. Po prostu nie chce cię znać. Zrozum to -powiedział a ja wstałam z kanapy i stanęłam obok barku z alkoholem 
-Po tym wszystkim co razem przeszliśmy? Na jakiej podstawie stwierdziłeś ze przyjaźniłam się z tobą tylko dla sławy? Czy to z powodu tego ze gdy nikt się tobą nie interesował i 
-Zamknij się!-krzyknął i wstał z fotela. Ruszył w moja stronę i podniósł rękę 
-Nie boje się ciebie, wiem ze nigdy mnie nie skrzywdzisz. Obiecałeś mi to jak się przyjaźniliśmy. Ale wracając, 
-Nie prowokuj mnie bo to się może skończyć źle 
-Boisz się prawdy? To ja uratowałam cię od twoich biologicznych rodziców. Od ojca, który się nad tobą znęcała i matką, która -nagle poczułam mocne uderzenie i trzask rozbijającej się szklanki na mojej skroni. Upadłam na podłogę i tylko uszlyszalam ja siatkarz wybiega z mieszkania. Po chwili leżałam już nieprzytomna 
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ps, przepraszam za tą czcionkę itp, ale pisałam to na telefonie i nie miałam czasu poprawiac 

piątek, 4 stycznia 2019

#16: Super, ty też to widziałeś?

Po dwóch tygodniach od tego wydarzenia rodzice zajęli się ,,na poważnie'' Thomasem i wysłali go na kolejny odwyk. Ja starałam skupić się na siatkówce, ale nie za bardzo mi to wychodziło. Jest to trochę zasługa Bartka. Bardzo zbliżyliśmy się do siebie i zaczęliśmy związek na poważnie. Co do Grebennikova to coraz słabiej się dogadujemy, co ja mówię, my praktycznie nie rozmawiamy. 
Dzień jak zwykle zaczynam od treningu, ale dzisiejszy jest trochę inny, bo wieczorem gramy mecz. Siedziałam w domu i próbowałam po raz kolejny dodzwonić się do Jeni, jednak nadal nie odbierał i nie dopisywał mi. Chciałam rzucić telefonem ktoś wszedł do pokoju. 
-WOW! Żadna fanka mnie tak jeszcze nie witała -zaśmiał się Bednorz wchodząc do pokoju
-Jeśli kos jest tutaj czyimś fanem to ty moim
-Masz rację, nawet koszulkę założyłem -powiedział i mnie pocałował -Jadłaś coś? 
-Nie, ale właśnie miałam iść sobie coś zrobić
-Znowu ci nie odpisuje?
-Zadajesz za dużo pytań-uśmiechnęłam się i skierowaliśmy się na dół do kuchni -Ale jeśli on nie odpisuje i ma mnie w dupie to trudno
-I bardzo dobrze, to co ci zrobić?
-Coś na szybko bo niedługo muszę jechać na halę i -przerwał mi dźwięk telefonu. Zobaczyłam sms'a od francuskiego libero. Telefon aż wypadł mi z ręki kiedy zobaczyłam co on nawpisywał tam. Stałam w bezruchu i nie wierzyłam że mógł coś takiego robić
-Zoe, a widziałaś ten link? ,,Zoe Balin, czyli cała prawda o córeczce trenera... opowiada Jenia Grebennikov " To już jest przesada, daj do niego numer. Sam sobie z nim porozmawiam 
-Daj spokój, to na pewno jakieś kłamstwo, przecież znam go i nie zrobiłby tego 
-Zoe, sam ze swojego numeru wysłał ci to i jeszcze ten cały tekst. Pokłóciliście się? 
-Nie, nie wiem o co mu chodzi
-Jakiś powód miał skoro ci tak napisał 
-Proszę cię nie chcę się teraz kłócić z tobą przez niego
-Ja chcę tylko wiedzieć jaki ma powód!- powiedział, widziałam że jest zły
-Bartek uwierz mi, nic między nami nie ma i nie będzie, nie kłóciliśmy się - wtuliłam się w niego. Po zjedzeniu posiłku siatkarz podwiózł mnie na halę. Weszłam do szatni i przywitałam się z dziewczynami. Rutyna przed meczem, rozgrzewka i mecz. Nic mi nie wychodziło. Czułam się dziwnie, nie mogłam się skupić. Trener to zauważył i ściągnął mnie z boiska. Przegrałyśmy pierwszy set. Chciałam w przerwie złapać Bartka, ale nie mogłam go znaleźć. W drugim secie wróciłam i próbowałam nie myśleć o tym wszystkim. Dziewczyny grały świetnie i odciążały mnie jak mogły. W końcu po kolejnych burach od trenera wzięłam się w garść i w tie break'u udało nam się wygrać. Podziękowałyśmy sobie i bez rozciągania chciałam udać się do szatni jednak stało się to czego się najbardziej bałam. zostałam złapana przez dziennikarza i pierwsze pytanie oczywiście musiało dotyczyć wywiadu Grebennikova. 
-Jak skomentuje Pani artykuł, który pojawił się we włoskiej i francuskiej gazecie? To prawda?
-Nie skomentuje tego, bo nawet nie czytam tych bzdur, a teraz przepraszam muszę iść 
-Czy to przez złość po waszym zerwaniu?-nawet nie odpowiadając wyminęłam go i udałam się do szatni. Zaczęłam płakać. Siedziałam tak aż do przyjścia dziewczyn 
-Zoe, słyszeliśmy co się stało i...
-I chcecie wiedzieć czy to prawda? Otóż nie mam pojęcia bo nie byłam w stanie tego przeczytać, ale znacie mnie i wiecie jaka jestem 
-Pamiętaj, zawsze że jesteśmy twoją drużyną i zawsze będziemy cię wspierać -powiedziała kapitan a ja się tylko uśmiechnęłam 
-Przepraszam dziewczyny, ale Zoe musimy porozmawiać-powiedział tata wchodząc do szatni 
-Super, ty też to widziałeś?-zapytałam wychodząc na korytarz 
-A jak myślisz? Dlaczego ...- nawet nie dałam mu dokończyć, bo wiedziałam o co zapyta 
-Nie wiem okej?! Wystarczy? 
-Ale Zoe to..
-Nie, nie Zoe, mam tego dość-powiedziałam i weszłam do szatni zabrałam wszystkie rzeczy. 
-Szukałem Cię właśnie, musimy porozmawiać - przede mną wyrósł Bednorz 
-Zoe!!!- usłyszałam za sobą krzyk , odwróciłam się i zobaczyłam Juantorenę 
-Co ty tu robisz?
-Proszę powiedz że nie widziałaś tego wywiadu-powiedział gdy podszedł bliżej 
-Sam mi wysłał link wraz z pełną gamą epitetów jaka to ja jestem, ale po co ty tutaj przyleciałeś?
-Musisz mi pomóc, Jenia już nie jest taki jak dawnej 
-No co ty nie powiesz? Wiesz, nie zauważyłam
- Zoe, ja chciałem z tobą porozmawiać. Jedziesz do domu?
-Bartek, proszę poczekaj
-Jasne, wszystko musi się kręcić wokół gwiazdy szanownego pana Grebennikova 
-Bartek, ja cię przepraszam że wparowałem tak nagle, gdy rozmawialiście, ale potrzebuję żeby Zoe pojechała ze mną i pomogła mi go ogarnąć. On się stacza, nie przychodzi na treningi, a jak już przyjdzie to pijany. Nie rozmawia z nikim 
-Wiesz, po tym co zrobił nie mam ochoty nawet o nim słyszeć 
-Zoe, ale to jest twój przyjaciel
-Nie po tym -powiedziałam i chciałam odejść ale Włoch mnie zatrzymał  
-wiem, że nawet nie powinienem cię o to prosić po tym wszystkim, ale ty znasz go najlepiej. Proszę chociaż spróbuj z nim porozmawiać 
-Jedna rozmowa-powiedziałam
-Ty tak na serio? Jeśli z nim pojedziesz to z nami koniec-powiedział Bartek. Byłam między młotem a kowadłem. Musiałam przemyśleć to wszystko szybko. Odwróciłam się do Bartka i spojrzałam mu prosto w oczy i powiedziałam 


sobota, 3 listopada 2018

#15 Kochać? Proszę cię

-Fajnie z takim małym maluchem - powiedział a ja odłożyłam małą i od razu się odsunęłam. W ciszy wyszliśmy z pokoju i udaliśmy się do salonu. Siedzieliśmy tak do przyjazdu Glebdy z Juantoreną. Opowiedzieli nam co i jak. Stan jej ojca był stabilny. Juantorena pojechał odwieźć Jenie a ja z dziewczyna usiadłyśmy przy herbatce.
-Lekarze mówią ze wszystko będzie w porządku, ale po prostu nie mogę przestać o tym myśleć.  Przez chwile miałam wrażenie ze już więcej go nie zobacze. - mówiła cały czas płacząc próbowałam ją jakoś pocieszyć. W końcu chwile po przyjeździe siatkarza wszyscy poszli spać  
Przez dwa kolejne dni unikałam Grebennikova, a w dzień wyjazdu akurat mieli mecz wiec oszczędziłam sobie pożegnania. Cała ta sytuacja naprawdę była dziwna, bo tyle lat się przyjaźniliśmy i mimo że to niby zwykły przytyłaś poczułam coś dziwnego czego nigdy nie chciałam czuć, aby nie zepsuć naszej przyjaźni. Całą drogę myślałam nad tym, jednak musiałam o tym zapomnieć bo od razu po powrocie musiałam udać się na trening. Wpadłam tylko do domu przywitać się z domownikami i zabrać torbę. Chłopaki akurat kończyli swój trening, wiec poszłam się z nimi przywitać i chciałam odejść ale tata złapał mnie w szczelnym uścisku
-Przepraszam że tak na ciebie najeżdżam i kontroluje ale nie chce byś przepuściła taki talent -mówił cały czas mnie tuląc
-Boisz się zmarnowania talentu? A myślałam ze mnie kochasz -zaśmiała się
-Kochać? proszę cię -również zaczął się śmiać.  Pożegnalna się i ruszyłam do szatni sie przebrać. Dziewczyny naprawdę są super i pomimo że nie było mnie przez pierwszy tydzień otwarcie mnie przywitały i na treningu również było świetnie. Trener zaproponował abym to ja została kapitanem ale jakoś miałam przeczucie ze nie powinnam nim zostać. Po treningu zaprosiłam dziewczyny na kawę. Spędziliśmy fajne dwie godziny poznając siebie.  Wróciłam padnięta do domu, wiec od razu skierowałam się do pokoju gdzie zastałam brata. Okazało się ze on tez potrzebuje rozmowy. Nie miałam serca mu odmówić więc siedziałam i słuchałam o dziewczynie którą poznał na jakiejś imprezie i nie może jej znaleźć.  No tak bo ja zapomniałam w CV wpisać ze pracuje jeszcze w FBI i zajmuje się szukaniem ludzi. Jakoś za pomocą internetu i szczęścia znalazłam ją i w końcu mogłam iść się wykąpać i spać. Żeby nie było tak miło i prosto gdy już prawie zasnęłam ktoś zaczął dzwonić. Spojrzałam tylko na wyświetlacz i okazało się ze to Jenia
-Halo?
- Człowieku dlaczego mnie budzisz? -zapytałam ziewając do telefonu.  Próbowałam opanować mój drżący głos
-Wyjechałaś i nawet się nie pożegnałas
-Jenia naprawdę przepraszam ale zaspałam i nie miałam czasu
-Zaspałaś czy to przez to jak wtedy No wiesz- powiedział a w jego głosie było czuć zmieszanie. Nie wiedziałam co powiedzieć i bałam się ze tym razem nie ukryje drążącego głosu
-Co?! Nie ni co ty. Jesteśmy przyjaciółmi po prostu zaspałam -powiedziałam śmiejąc się tak sztucznie ze sama bym sobie nie uwierzyła
-A No Ok, to dobranoc nie będę już przeszkadzał -powiedział również próbując się śmiać
-Dobranoc, możemy jutro pogadać
-Jasne zadzwoń jak będziesz miała czas-powiedział i się rozłączył. Dobrze wiedział ze nigdy pierwsza nie zaczynam rozmowy chyba ze to jakaś konieczność. Przez ten telefon nie mogłam zasnąć. Mam jakąś paranoje. Za dużo sobie wyobrażam przecież Jenia napewno nic do mnie nie czuje a ja sobie wyobrażam nie wiadomo co. Ahhhh ta moja wyobraźnia.  Spojrzałam na zegarek a tam 3 nad ranem.  Super Zoe masz trening na 8 gratuluje. W końcu jakoś zasnęłam ale wstając czułam się tak zmęczona. Na treningu szło mi fatalnie. Nie mogłam się skupić. W końcu skończyła się moja męczarnia. Szybko pobiegłam do szatni. Nie wzięłam nawet prysznica tylko przebrałam się i chciałam już wsiadać do auta gdy zatrzymał mnie Bednorz.
-Hejka, miałaś zadzwonić o której będziesz na lotnisku
-Przepraszam ale jakoś zapomniałam o tym wszystkim
-Może po treningu pójdziemy na kawę albo coś co th na to?
- Jestem bardzo zmęczona ale napisze do ciebie. O której kończycie?
-Właśnie skończyliśmy byliśmy na siłowni. Serio jesteś zmęczona bo machałam do ciebie
-Serio? Nie zauważyłam
-To może spotkamy się o 16? Napewno się wyśpisz
-Ok a teraz naprawdę spadam -powiedziałam i wsiadłam do auta.  Wróciłam do domu i położyłam się tak od razu.  Nie wiem nawet ile spałam ale obudził mnie telefon.  Dzwonił Juantorena. Okazało się ze tata Glendy zmarł. Byłam tak zszokowane ze aż spadł mi telefon.  Porozmawiałem z nim chwile i podał mi również wszystkie szczegóły dotyczące pogrzebu. Nie wiedziałam jeszcze czy dam radę przylecieć ale bardzo bym chciała. Zakończyłam rozmowę i spojrzałam na zegarek.  Była 15;45 nie miałam ochoty wychodzić z domu jednak chciałam się zobaczyć z Bartkiem. Szybko napisałam smsa ze sie spóźnię i udałam sie pod prysznic. Ogarnelam sie i pojechałam do kawiarni.  Chłopak już czekał zamówiłam kawę i oczywiście ciasto
-Halo? Zoe co ci?
-Hmm?- wyrwał mnie z rozmysłem
-Jesteś jakaś smutna i nieobecna. Coś się stało?
-Ojceiec Glendy żony osmanego umarł i po prostu bardzo się tym przejęłam
-Współczuje, a jedziesz na pogrzeb?
-Jeszcze nie wiem.  Ale proszę nie chce o tym rozmawiać lepiej powiedz co porabiales przez te wszystkie dni - miał już dzwonić ale zadzwonił mój telefon. Odebrałam telefon od Thomasa jednak nic nie słyszałam.  Zignorowałem to myśląc ze pewnie przez przypadek włączył komórkę. Rozmowa z Bartkiem trochę mnie rozweselili i pomogła na chwile o tym wszystkim zapomnieć. Zaprosiłam go do siebie wiec razem pojechaliśmy.  Weszłam do domu gdzie panowała kompletna cisza. Skierowaliśmy się do mojego pokoju od którego drzwi były uchylone co mnie zdziwiło bo zawsze je zamykam. Weszłam i zobaczyłam leżącego nieprzytomnie brata.  Po podłodze walały się strzykawki. Zaczęłam strasznie panikować dobrze ze Bednorz tam byl i od razu zadzwonił na pogotowie.  Nie wierzyłam ze to się dzieje naprawdę. Nie moge stracić brata.  Tak bardzo się o niego bałam. Pogotowie zabrało go jednak lekarz mówił ze trzeba przygotować się na najgorsze.  Siatkarz nie chciał mnie zawieść do szpitala jednak w końcu to zrobił i po parunastu minutach byłam na miejscu gdzie po chwili pojawiła się mama  

niedziela, 30 września 2018

#14: Zawsze wybiorę ciebie

-Ale miałaś rację, bo zawsze wybiorę ciebie
-Wiem, a teraz kładź się już. Jestem zmęczona -powiedziałam i łapiąc piżamę poszłam jeszcze szybko do łazienki. Gdy wróciłam siatkarz już spał. Położyłam się obok niego i od razu zasnęłam.
Rano obudziłam się a Grebennikova już nie było. Wzięłam telefon i zobaczyłam sms'a od niego ,,Musiałem wyjść, żeby nie spóźnić się na trening, do zobaczenia później" Zaśmiałam się i odłożyłam telefon. Poszłam się szybko ogarnąć i już po chwili siedziałam z Ględą w kuchni jedząc śniadanie
-A gdzie ten słodki maluch?-spytałam zdziwiona nie słysząc jego głosu
-Rano wpadła moja mama i zabrała Victorię na przejażdżkę -powiedziała- Więc, możemy iść na zakupy. Co ty na to
-Zawsze chętna -powiedziałam i już po godzinie byłyśmy w galerii handlowej. Chodziłyśmy po tych sklepach z jakieś 2 godziny. W końcu udało mi się ją odciągnąć od tego i poszłyśmy do jakiejś kawiarni
-Obiecuję, że nigdy z tobą nie idę na zakupy. Jestem bardziej zmęczona niż po treningu-odpowiedziałam siadając na sofie i przeglądając menu
-Daj spokój, nie było aż tak źle -zaśmiała się. Rozmawiałyśmy jeszcze o różnych zabawnych rzeczach. Po wypiciu kawy udałyśmy się do samochodu i wróciłyśmy do domu gdzie siedział Juantorena.
-Zamówiłem nam sushi, a twoi rodzice dzwonili i powiedzieli że tak ok 17 wrócą bo pojechali na jakiś jarmark -oznajmił siatkarz i pocałował żonę. W planach było spędzenie dnia na kanapie, jednak ten plan nie podobał się Osmanemu, który stwierdził że pójdziemy do parku linowego z innym znajomymi. Próbowałam się wykręcić jednak na marne. Po godzinie 15 byliśmy na miejscu. Zjawiła się również Rose z Jenią, a najśmieszniejsze było jak go odciągała byleby był jak najdalej ode mnie. Juantorena też to zauważył i podszedł do mnie
-co ty jej zrobiłaś że tak od ciebie ucieka -zaśmiał się
-Dlaczego to niby zawsze moja wina? Znasz mnie i wiesz że jestem bardzo mila i grzeczna
-właśnie dlatego że cię znam sie pytam
-Po prostu jest zazdrosna
-Tylko tyle?
-Proszę nie rozmawiać, tylko posłuchać -odezwał się ten ziomek co zawsze wszystko musi wytłumaczyć na początku. Po wszystkim mogliśmy w końcu wejść. Spędziliśmy w parku niecałą godzinę po czym wszyscy znowu pojawiliśmy się w domu Juantoreny. Glenda poszła do kuchni odebrać telefon i wbiegła po chwili cała roztrzęsiona. Jej tata miał zawał i jest w szpitali.
-Zawiozę was, -odezwał sie Jenia i razem całą czwórką udaliśmy się do szpitala. Osmany poprosił żebyśmy jechali do domu razem z Victorią. Tak też zrobiliśmy. W domu Jenia bawił się z małą klockami
-Chodź do nas -powiedział śmiejąc się. Wstałam z kanapy i usiadłam razem z nimi na podłodze. Potem Victoria zrobiła się marudna więc poszłam zrobić jej mleko. Jenia nakarmił ją  a ona od razu usnęła.
-Byłbyś dobrym ojcem -zaśmiałam się gdy wszedł do kuchni. Akurat robiłam nam herbatę
-Dopiero to zauważyłaś-uśmiechnął się i usiadł do stołu
-Pewnie jesteś głodny, zaraz coś zrobię-powiedziałam i otworzyłam lodówkę, jednak on ją zamknął
-Daj spokój, nie jestem głodny, siadaj tutaj - zrobiłam tak jak mówił i usiadłam na krześle pijąc herbatę
-To opowiadaj co u ciebie? Co się działo od tych dwóch tygodni jak się nie widzieliśmy?
-Była strasznie nudno, nie miałem się z kim kłócić ani nikt ze mną nie chciał śpiewać ani żartować
-Biedaczek z ciebie-zaśmiałam się - Rose nie chce się bawić z orangutanem?
-  Osz ty mała mendo-powiedział i wstał od stołu ja również to zrobiłam bo wiedziałam co chce zrobić. Zaczęłam uciekać jednak był szybszy i dogonił mnie zaczął mnie łaskotać
-Jenia, proszę cię przestań zaraz małą obudzisz -powiedziałam i jak na zawołanie usłyszeliśmy płacz. Szybko udaliśmy się do jej pokoju. Wzięłam ją na ręce i próbowałam uśpić. Jenia stanął za mną i objął mnie w tali
-Fajnie  z takim maluchem

czwartek, 12 lipca 2018

#13: Nie chodziło jej o to że jestem pijany tylko że jestem z tobą

Niestety Igrzyska nie skończyły się dobrze ani dla Polaków ani Francuzów. Razem z reprezentacją Polski wróciłam do Warszawy. Długo nie wytrzymałam i po tygodniu wyleciałam do Włoch zobaczyć co u Grebennikova i jego nowej dziewczyny. Nie za bardzo mi się podobała, była jakaś dziwna ale on jest szczęśliwy, więc mogę ją zaakceptować. Co do mnie i Bartka na razie jesteśmy na etapie przyjaźni i raczej nic więcej z tego nie będzie. Z lotniska odebrał mnie Osmany i jego żona. Przywitałam się i razem pojechaliśmy do ich domu.
-Chodź musisz coś zjeść bo schudłaś
-Wydaje ci się, po prostu wróciłam do treningu
-No, coś słyszałem. Czekaj jak to szło ,,Trener bełchatowskiego klubu wpłynął na sekcję żeńską czy na córkę?" Nie mają serio o czym pisać
-A weź daj mi z tym spokój
-Co już ci się znudziło granie, czy dziewczyny nie fajne?
-Ty się zaraz musisz pytać o dziewczyny -zaś miała się Glenda. Spędziliśmy razem fajny dzień.
   Następnego dnia obudził mnie telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam zdjecie mojego taty
-Co?-spytałam zaspana
-Gdzie jesteś?
-Przecież mówiłam że lecę do Włoch
-Przecież jutro zaczynają się treningi! Jak zwykle wszystko olewasz!
-Nie krzycz na mnie! Uzgadniałam z trenerem że będę za tydzień więć się nie wtrącaj! Nie jesteś moim trenerem!-powiedziałam i się rozłączyłam. Dlaczego on musi mnie tak denerwować i to jeszcze z rana? Wzięłam ciuchy i poszłam się ogarnąć do łazieki. Gdy już zeszłam na dół zovbaczyłam Juantorene
-Wstałaś już?-zdziwił się
-Ojciec-powiedziałam tylko a on się zaśmial
-Chcesz iść ze mną na halę
-Jasne -powiedziałam i po pół godzinie byłam już na siłowni. Przywitałam się z wszystkimi, jednak nie było Jeni. Zdziwiona podeszłam do Juantoreny
-Gdzie Grebennikov?-spytałam
-Uwierz mi że sam chciałbym wiedzieć
-Jak już go znajdę to skopie mu ten gruby tyłek-powiedziałam i ruszyłam do wyjścia. W wiadomościach odszukałam jego adres i od razu się tam udałam. Po 15 minutach stałam już przed drzwiami libero
-To ty, czego tutaj chcesz? -spytała się mnie Rose
-Może trochę grzeczniej?! Gdzie Grebennikov? -spytałam wymijając ją w drzwiach
-Nikt cie do środka nie zaprasza
-Posłuchaj mnie uważnie, może i jesteś jego dziewczyną, ale jeśli dalej będziesz się tak zachowywać wobec mnie w dwie sekundy sprawię że zapomni o tobie szybciej niż o porannej kawie -powiedziałam stojąc z nią twarzą w twarz-Więc teraz, mów gdzie on jest
-Chwilę temu wyszedł na trening
-Widzisz, jak chcesz to potrafisz
-Nie pozwolę go sobie odebrać
-Słucham? Dziewczynko nie wiem w jakim świecie ty żyjesz, ale jeśli bym go chciała to byłby już mój. Jestem jego przyjaciółką, a skoro ty jesteś jego dziewczyną powinnaś pilnować by nie zawalał tego dzięki czemu cię utrzymuje-powiedziałam i wyszłam trzaskając drzwiami. Jej mina była bezcenna. Już dawno na nikim się tak nie wyżyłam. Od razu czuję się lepiej. Gdy już wróciłam na siłownie stanęłam przed Jenią
-Zoe, co ty tutaj robisz?-powiedział i chciał mnie przytulić ale zatrzymałam go ręką
-Jesteś spocony, gdybyś się nie spóźniał na treningi..
-To tylko parę minut-przerwał mi
-Parę minut? Bo co dziewczyna była ważniejsza? Nawet nie odpowiadaj. Dopiero co zaczął się sezon a ty już uważasz się za gwiazdę?
-WOW! Mieszasz mnie z błotem a sama nie jesteś lepsza. Bynajmniej ci ojciec załatwi wszystko -ni wierzyłam w to co właśnie powiedział. Po prostu odwróciłam się i wszyłam z obiektu. Jak na zawołanie zadzwonił telefon
-Nie jestem w nastroju Bartek-powiedziałam naciskając zieloną słuchawkę
-Hej, ciebie też miło słyszeć-zaśmiał się, co sprawiło że moje kąciki troche uniosły się ku górze
-Dzwonisz w jakiejś sprawie czy?
-Zapraszam cię na kolację do świetnej restauracji
-Czy to randka? -spytałam śmiejąc się
-Nie zabierałbym tak pięknej dziewczyny w innym celu
-W takim razie się zgadzam, ale wracam dopiero za dwa dni
-Już rezerwuje stolik, odebrać cię z lotniska?
-Jaki dżentelmen, normalnie nie poznaję cię Bednorz
-Do usług Blain, daj znać o której mam tam być -powiedział i się rozłączył. Uśmiechnęłam i siedziałam tak bawiąc się telefonem. Po jakiejś godzinie poczułam jak ktoś się dosiadł. Nie musiałam nawet się oglądać
-Zoe, tak mi przykro nie chciałem tego powiedzieć
-Wiem, ale to nie zmienia faktu że powiedziałeś
-Wybaczysz?-spytał patrząc się na mnie
-A mam inne wyjście -spytałam i przytuliłam go
-To co idziemy na obiad?
-A twoja dziewczyna? Będzie zła
-Jakoś to przetrawię-powiedział śmiejąc się. Ruszyliśmy do pizzerii i złożyliśmy zamówienie. Spędziliśmy miłe popołudnie i razem udaliśmy się do mieszkania Juantoreny
-Czyli jesteśmy już wszyscy -powiedział Osmany i zaczęła się mała impreza. Jak to stwierdzili, żeby uczcić zaczynający się sezon. Po wszystkim pomogłam Glendzie sprzątnąć i udałam sie do pokoju gościnnego
-Myślałam że wyszedłeś. Co ty tutaj jeszcze robisz?-spytałam gdy zobaczyłam Jenie leżącego na łóżku
-Rose, napisała mi że nie chce mnie widzieć
-Też bym nie chciała, wyglądasz strasznie jak jesteś pijany -zaśmiałam się
-Nie chodziło jej o to że jestem pijany tylko że jestem z tobą -powiedział i stanął ze mną twarzą w twarz
-Cóż, może za dużo jej dzisiaj powiedziałam -zaśmiałam się
-Ale miałaś rację, bo zawsze wybiorę ciebie

piątek, 22 czerwca 2018

Rozdział 12: Żartujesz sobie tak?

-Znamy się nie od dziś, niem oszukasz nas. Zawstydziłaś się -powiedział Tilli
-Dobra no okey, ale jeśli ktoś to mu powie to wykastruję. Rozumiemy się?
-Tak jest!-krzyknęli i się do mnie przytulili
-Dobra a teraz który pomoże mi przenieść walizki?
-Gdzie?
-Do Bartka i Zatora, tam mam mieć pokój, bo jako jedyni mają 3 osobowy
-To chyba kurwa jakieś przeznaczenie -zaśmiał się tibu
-Ee młody nie przeklinaj-skarcił go Gapeth, ale zaczął się śmiać widząc minę Rossarda-Żartowałem kurwa
-To kto mi pomoże?
-O kurde mama do mnie dzwoni-powiedział Le Roux i wyszedł
-Trenerze? Tak, tak już idę-powiedział Jenia i wyszedł, po chili zopstałam tylko z młodym
-Gentelmeni kurwa-zaśmiał się -Daj pomoge ci
-Jedyny miły! Dzięki-powiedziałam i ruszyliśmy pod wskazane drzwi. Otworzyłam je kluczem bo były zamknięte Nikogo w środku nie było
-O proszę, to ja już lece
-Jasne dzięki za pomoc
-spoko do zobaczenia później -poszedł a ja zuważyłam kartkę na stoliku ,,Moja nowa psiapsi! jestem na treningu, wrócę po 13. Nie tęsknij. Twój Zatiś" Zaczęłam się śmiać. Nudziło mi się więc poszłam się przejść po wiosce. Od razu po wyjściu z budynku zauważyłam Jenie siedzącego na ławcę. Podeszłam po cichu i zakryłam mu oczy
-Zoe!-powiedział a ja usiadłam obok niego i się wtuliłam
-Co tu sam robisz?-spytałam
-Zastanawiam się nad jutrzejszym meczem
-Nie na pewno nie chodzi o mecz. Powiedz prawdę. Jesteś zły?
-Zły na co?
-Na mnie
-Żartujesz sobie tak?-spytał i spojrzał się na mnie- Jesteś moją przyjaciółką kocham cię jak siostrę i bardzo się cieszę bo może w końcu wybijesz sobie tego Kima
-Skąd wiesz?
-Nie, jestem głupi-powiedział a ja jeszcze bardziej się w niego wtuliłam -Bardzo się cieszę że w końcu znalazłaś sobie kogoś, ale muszę ci coś też powiedzieć
-No to powiedz-powiedział
-Bu!-krzyknął Kevin a ja prawie zawału dostałam
-Kevin! Chcesz żebym na zawał zeszła?
-Powinieneś zostać sam w domu-powiedział Jenia na co się zaśmiałam
-Tratatata dobre sobie, Jenia trener cię szuka, ale teraz naprawdę-powiedział
-Okey to ja spadam
-Ale miałeś jej o czymś powiedzieć-krzyknął jeszcze Kevin
-Pogadamy potem-powiedział i wszedł do budynku
-To co moja zakochana?-spytał Kevin
-Odczep się okey?
-Dobra, jesli chcesz ale wiem coś o kimie
-co-powiedziałam i pociągnęłam go za rękę tak że updał na ławkę
-Zaręczył się
-Z Jacklin?
-No a z kim?-wywrócił oczami
-W sumie to tamtego wieczora zrozumiałm że to dupek
-Mądra dziewczynka, ale pamiętaj mówisz o moim bracie-zaśmiał się
-Masz ochotę na lody?
-Ej, nie proponuj mi tu takich rzeczy-zaśmiał się a ja wywróciłam oczami-No dobra, to chodźmy-powiedział i ruszyliśmy w stronę budki. Po otrzymaniu i zapłaceniu za lody udaliśmy się spacerkiem po wiosce
-Ania przyjedzie?-spytałam
-Może na koniec, ale słyszałem że reszta dziewczyn ma przyjechać
-Ok, a wiesz co chciał mi powiedzieć Jenia?
-Ten Bobas? Nie no coś ty, pfff nie wiem -powiedział z podniesionym głosem
-Kevin? wiem że ściemniasz
-Coooo? Nie, ja nic nie wiem ok? Nawet jak bym wiedział to nie moja sprawa
-I nic mi nie powiesz?
-Nie, więc nie naciskaj-powiedział. Nie wierzę! Największa plotkara w kadrze nie zdradzi mi sekretu? Nie wiem co im Laurent zrobił. Wróciliśmy spacerkiem do budynku. Kevin odprowadził mnie po drzwi a potem sam wrócił do pokoju. Gdy wróciłam chłopaki już byli
-Oo psiapsi cześć. Tęskniłaś?
-Nawet nie wiesz jak bardzo-powiedziałam i zaczęliśmy się śmiać
-Kochanie! Zabieram cię na karaoke -do pokoju wparował Le Roux
-Nie, dzięki -powiedziałam
-Ale ja się nie pytam -powiedział, po czym przerzucił mnie przez ramię i zaprowadził do pokoju Laurenta. Zdziwiona spojrzałam na niego a on wzruszył ramionami
-To kto śpierwa pierwszy?-spytał Tillie. Pierwszy jak zawsze musiał śpiewać Earwin a potem kolejni. Gdy Laurent zaczął śpiewać wszyscy wyszliśmy z pokoju, bo tego się słuchać nie dało. Ja też jakimś wielkim talentem muzycznym nie zostałam obdarzona, ale bez przesady
-To co robimy?-spytał Kevin
-Czy wy przypadkiem nie macie jutro meczu?-spytałam
-Właśnie! -powiedział Rouzie i spojrzał na zegarek - Zaraz 19 idziemy na kolacje -powiedział i tak też zrobiliśmy. Zabraliśmy swoje porcje i usiedliśmy na wolnym miejscu. Kevin z Earvinem opowiadali jakieś suchary, poźniej dołączył do nich Laurent. Zjadłam jak najszybciej swoją porcję
-Jenia idziesz?-spytałam
-Jasne, daj odniose -powiedział i wziął nasze talerze,
-Zoe, ty zapomniałaś chyba o tym diable, którego zostawiłaś u nas-powiedział Kevin, po chwili wrócił Grebennikov i zaczeliśmy iść w strone jego pokoju
-To o czym chciałeś mi powiedzieć?
-Bo wczoraj poznałem pewną dziewczynę
-Serio? No to opowiadaj o niej?
-Jest Włoszką, ma na imię Rosa, blondynka, ogólnie jest śliczna i mądra
-Kiedy ją poznam? W ogóle zaprosiłeś już ją na jakąś kolację, nie wiem cokolwiek- zaprzeczył -Kwiaty?
-Nie
-To na co czekasz?
-Nie wiem -uśmiechnął się
-No to powodzenia!-powiedziałam zabrałam z jego pokoju Rona i wracałam do Zatiego i Bartka. Wróciłam do pokoju, gdzie zastałam tylko Pawła
-Masz pieska? Jak się wabi? -spytał podekscytowany
-Nie do końca, to wąż -powiedziałam i wyciągnęłam go z klatki -Ron
-Zabierz go! Zwariowałaś-krzyknął i wskoczył na krzesło
-Nic ci nie zrobi, obiecuję nie bój się-powiedziałam i podeszłam z nim do Pawła- Polubił cię -zaśmiałam się
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Zapraszam również do przeczytania historii Zuzanny Kubiak oraz Zbigniewa Bartmana
http://sposob-namilosc.blogspot.com/2018/06/11-ignorantow-jak-sama-nazwa-wskazuje.html

sobota, 16 czerwca 2018

Rozdział 11: Ty jesteś jakaś serio chora

-Masz wypij-powiedział Kevin dając mi szklankę
-Kevin co ja wczoraj zrobiłam?
-Nic nie pamiętasz? -kiwnęłam głową-Ale nic?
-Pamiętam że byłam zła, kupiłam wino, piłam je u Osnanego chyba, a potem już nic
-Jak przyszłaś mówiłaś tylko że spotkałaś Kima powiedział że byłaś na niego wściekła. Tylko tyle
-Jestem idiotką
-Ej, nie jesteś. A teraz chodź idziemy na śniadanie-powiedział i zeszliśmy. Dosiadłam się do chłopaków, zjadłam to coś co miało się nazywać śniadaniem. Gdy wychodziłam z Jenią spotkałam Kubiaka
-Słuchaj musimy pogadać
-To coś ważnego? Bo aktualnie umieram
-Bardzo-powiedział -Przyjdź do mnie za godzinę do pokoju, nr 213
-Okey-powiedzialam i wróciłam do pokoju bobasa. Połozyłam się i włączyłam telewizor
-Co się wczoraj stało?
-Wkurzyłam się że mi nie powiedzieli, że mieli mnie w dupie i musiałam się tego dowiadywać od osób trzecich-powiedziałam nie patrząc nawet na niego
-Oj mała, dobra ja muszę zbierać się zaraz na trening. Idziesz ze mną?
-Gdzie wy chcecie trenować?
-Jest taka sala obok hali, to co?
-Nie, umówiłam się przecież z dzikiem-powiedziałam i się lekko uśmiechnęłam
-To okey, tylko jak wyjdziesz to przeklucz
-Jasne, pa-powiedzialam i dalej oglądałam. Obudziło mnie pukanie do drzwi- Otwarte!
-Miałaś przyjść -powiedział Kubiak wchodząc do pkoju
-Dobra do rzeczy-powiedziałam siadając po turecku
-Bartek się w tobie zakochał -powiedział na co zrobiłam tyko wielkie oczy
-Hahaha ukryta kamera, próbujesz mnie zająć gdy oni coś odwalają?
-Ja mówię serio, sam mi to powiedział. Nie wie jak ma ci to powiedzieć
-Michał daj sobie spokój z tymi żartami okey?
-Nie kłamie, na prawdę, a ty?
-Co ja?
-Podoba ci się?-poruszył śmiesznie brwiami
-Nie myślałam o tym, okey? Daj mi spokój
-Dobra, tylko nic ode mnie nie słyszałaś yyyy dotknąłem czegoś dziwnego. Co to jest?! -krzyknął i wskoczył na łóżko. Cała ta akcja mnie rozbawiła
-Wróciłem -krzyknął Kevin wchodząc do pokoju
-Zoe co tutaj robi wąż?
-Znowu?-krzyknął Kevin i poszedł w ślady Kubiaka
-Ale wy męscy jesteście. Małego węża się boicie-powieszałam i wzięłam rona na ręce
-Ty jesteś jakaś serio chora-powiedział Kubi i wyszedł z pokoju
-Ron to twoja 100% antykoncepcja -stwierdził Kevin i gdy już zakodował sobie w jego małej główce, gdzie pewnie mózgu już nie ma, że wzięłam Rona na ręce zszedł z łóżka
-Za to tobie nawet wąż by nie zaszkodził-powiedziałam i włożyłam go do klatki. Rona, nie Kevina. Chociaż to nie byłby taki zły pomysł. Uruchomiłam swoją wyobraźnię
-Jak zwykle mnie nie słuchasz-powiedział i wyrwał mnie z rozmyśleń
-Sorki, wyobrażałam sobie ciebie w klatce-powiedziałam a do pokoju wszedł akurat Jenia.
-Weź ją zabierz! Ona chce mnie do klatki włożyć-powiedział
-To w sumie byłby fajny pomysł-powiedział libero. Udaliśmy się na obiad. Usiadłam pomiędzy Earvinem a Jenią.
-Mała zapomniałem soku, pójdziesz?-spytał Ngapeth
-Jasne-powiedziałam i skierowałam się do bufetu, gdzie jak to ja i moje szczęście spotkałam Kima
-Możemy pogadać?
-Nie mamy już o czym -powiedziałam i chciałam odejść ale złapał mnie za rękę
-Zoe, chcę tylko pogadać co ci szkodzi
-Po pierwsze mnie puść-szarpnęłam ręką -a po drugie mówię że nie mamy o czym
-Nie bądź egoistką
-Powiedziała ci że nie chce z tobą rozmawiać tak? Odwal się -powiedział Bednorz, który sama nie wiem skąd się wziął, ale to podziałało.
-Dzięki-powiedziałam i wróciłam do stoliku podając earvinowi sok
-Ej, przecież wiesz że nienawidzę pomarańczowego
-To rusz się i idź sobie po coś innego. Może bynajmniej schudniesz-powiedziałam i zaczęłam jeść
-Dobra spokojnie, już wypiję -powiedział
-Zoe, a co chciał od ciebie Misiek?-spytał Kevin
-Pogadać-powiedziałam i napisałam mu sms'a ,,Pogadamy w pokoju"
-Słuchajcie tego-powiedział Le Roux - Co robi samobójca w łazience?
-No oświeć nas suchmistrzu -powiedział Rouzie
-Załatwia się -zaczął się śmiać, tak że wszystkie twarze były skierowane na nas. Kevin nic sobie z tego nie robił i śmiał się jak opętany
-Ty, weź się chłopie ogranij, to nawet śmieszne nie było-powiedział Earvi
-A co znasz lepsze?
-Moja babcia zna lesze, człowieku
-No to opowiedz coś
-Okey, Po co idzie dres do lasu?
-Poziomka -powiedziałam i wstałam od stołu, by zanieść talerze
-To nie fair! Ja to miałem powiedzieć, ale i tak było śmieszniejsze od twojego
-On ma rację, ale czekajcie ja wam dopiero coś opowiem -powiedział Laurent. Ja zaś po odniesieniu naczyń udałam się do taty który siedział z jego drużyną
-Zoe, hej. Właśnie miałem ci iśc i przekazać klucz od pokoju
-Właśnie po to przyszłam
-Tylko jest mały problem
-Co tym razem?
-Śpisz z Bartkiem i Zatorem
-O Zoe, moja ulubienica-powiedział Paweł a ja się zaśmiałam
-Po tej nocy zmienisz zdanie-zaśmiałam się i odbierając od taty rzecz wróciłam do Jeni. Tam zastałam także dwóch Kevinów, Earvina i Tiba
-dobra teraz opowiadaj o czym gadałaś z Kubiakiem
-Dobra ale buzia na kłódki -oni wszyscy przytakneli, więc kontynuowałam -Ale w sumie w to nie wierzę, ale nich będzie. Michał powiedział mi że-zaciełam się widząc ich oczy wytrzeszczone w moją stronę. Zaczęłam się z nich śmiać. - Zostańcie tak, cykne wam fotkę -powiedziałam i zrobiłam zdjęcie
-Dobra, ale powiedz bo jestem ciekawy nowych ploteczek-powiedział Earvin
-Misiek powiedział że
-Ze? No weź bo zawału dostanę -złapał się za serce Kevin, ten blondyn
-Powiedział że Bartek się we mnie buja-powiedziałam
-Serio tylko tyle? To już zdążyłem się domyśleć -powiedział Jenia
-Ale skąd?-zdziwiłam się
-Naprawdę nie zwróciłaś uwagi na to jak się zachowuje? To jak z tobą gada, jak na ciebie patrzy, jak się przy tobie zachowuje-powiedział Earvin
-Nie-powiedziałam
-Oj mała, a on ci się podoba?-spytał Tib
-Nie wiem
-No weź no. Jest przecież nawet przystojny -powiedział Earvin
-Ale nie myślałam o tym w taki sposób
-To jak się przy nim czujesz? Podoba ci się? Czujesz się przy nim bezpieczna? No nie wiem co może czuć dziewczyna. Jeśli ty w ogóle masz serce
-Hahaha zabawne. Dobrze się czuje, no jest przystojny, bezpieczna? Serio Kevin?
-No co?
-ty też coś do niego czujesz prawda?-spytał Jenia. Znał mnie za dobrze. Spuściałam głowę
-Uuuu nasz Zoe się zakochała! No w końcu! To kiedy wesele?
-Ej! Ja nic nie powiedziałam!
-Nie musisz, znamy cię.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Zapraszam również do poczytania nowego opowiadania
http://sposob-namilosc.blogspot.com/2018/06/bohaterowie.html