niedziela, 3 lutego 2019

17 ,,Boisz się prawdy?"

-Ty tak na serio? Jeśli z nim pojedziesz to z nami koniec-powiedział Bartek. Byłam między młotem a kowadłem. Musiałam przemyśleć to wszystko szybko. Odwróciłam się do Bartka i spojrzałam mu prosto w oczy i powiedziałam 

-Kocham cię i dobrze mnie znasz, więc wiesz że nie mogę mu pozwolić żeby zrujnował sobie życie

-Więc wolisz poświecić nasze życie dla niego. Teraz już wiadomo jakie są twoje priorytety -powiedział i poszedł. Próbowałam go zatrzymać, jednak na marne. Udałam się z Juantoreną d domu. Porozmawiała o tym z tatą, który wziął stronę Bartka. Mogłam od razu się tego spodziewać, jednak nie miałam czasu na kłótnie z nim, tylko jeszcze szybko zdążyłam spakować walizkę i wraz z Osmanym udaliśmy się na lotnisko. Całą drogę do Włoszech rozmawialiśmy o libero. Nie mogłam uwierzyć w to co opowiadał mi przyjmujący. Z lotniska odebrała nas Ględa. Wróciliśmy do ich domu, a ja od razu poszłam spać. 
Następnego dnia obudził mnie siatkarz oznajmiając że idzie na trening i weźmie ze sobą Jenie. Ja w tym czasie ogarnelam się i czekałam na wiadomość od Juantoreny. Tak ja przypuszczaliśmy, Jenia nie otworzył drzwi, wiec postanowiłam udać się na rozmowę. Zapukałam pare razy do drzwi aż w końcu usłyszałam głos siatkarza 
-Mówiłem ci ze nigdzie nie idę! -powiedział i otworzył drzwi. Jego mina bezcenna
-Szok nieprawdaż? Kto by pomyślał ze ta dziwka bez uczuć lecąca tylko na hajs i sławę zawita do drzwi tak dobrodusznego Grebennikova?! -powiedziałam a on chciał zamknąć mi drzwi przed nosem, jednak moja noga była szybsza
-Wynos się stad. Nie chce cię znać-powiedział ale było już za późno, bo właśnie siadałem na kanapę. Dobrze ze tej jego dziewczyny nie było bo nie wiem czy bym psychicznie to wytrzymała 
-Nie wyjdę stąd. Chyba ze mi powiesz o co ci chodzi? Wszystko było w porządku aż tu nagle przestajesz się odzywać, nie chodzisz na treningi, chlejesz całymi dniami a do tego ten wywiad. 
-Nie muszę ci się z niczego tłumaczyć a teraz wyjdź zanim wezwę policję, chcesz jeszcze większego upokorzenia? 
-Co do cholery się z tobą dzieje? Naprawdę próbuje jakoś to zrozumieć ale nie mogę! Jesteśmy przyjaciółmi jak możesz się 
-Byliśmy przyjaciółmi, a teraz wyjdź zanim powiem o parę słów za dużo 
-Słucham. Chce usłyszeć co masz jeszcze do powiedzenia. 
-Daj mi spokój. Po prostu nie chce cię znać. Zrozum to -powiedział a ja wstałam z kanapy i stanęłam obok barku z alkoholem 
-Po tym wszystkim co razem przeszliśmy? Na jakiej podstawie stwierdziłeś ze przyjaźniłam się z tobą tylko dla sławy? Czy to z powodu tego ze gdy nikt się tobą nie interesował i 
-Zamknij się!-krzyknął i wstał z fotela. Ruszył w moja stronę i podniósł rękę 
-Nie boje się ciebie, wiem ze nigdy mnie nie skrzywdzisz. Obiecałeś mi to jak się przyjaźniliśmy. Ale wracając, 
-Nie prowokuj mnie bo to się może skończyć źle 
-Boisz się prawdy? To ja uratowałam cię od twoich biologicznych rodziców. Od ojca, który się nad tobą znęcała i matką, która -nagle poczułam mocne uderzenie i trzask rozbijającej się szklanki na mojej skroni. Upadłam na podłogę i tylko uszlyszalam ja siatkarz wybiega z mieszkania. Po chwili leżałam już nieprzytomna 
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ps, przepraszam za tą czcionkę itp, ale pisałam to na telefonie i nie miałam czasu poprawiac 

piątek, 4 stycznia 2019

#16: Super, ty też to widziałeś?

Po dwóch tygodniach od tego wydarzenia rodzice zajęli się ,,na poważnie'' Thomasem i wysłali go na kolejny odwyk. Ja starałam skupić się na siatkówce, ale nie za bardzo mi to wychodziło. Jest to trochę zasługa Bartka. Bardzo zbliżyliśmy się do siebie i zaczęliśmy związek na poważnie. Co do Grebennikova to coraz słabiej się dogadujemy, co ja mówię, my praktycznie nie rozmawiamy. 
Dzień jak zwykle zaczynam od treningu, ale dzisiejszy jest trochę inny, bo wieczorem gramy mecz. Siedziałam w domu i próbowałam po raz kolejny dodzwonić się do Jeni, jednak nadal nie odbierał i nie dopisywał mi. Chciałam rzucić telefonem ktoś wszedł do pokoju. 
-WOW! Żadna fanka mnie tak jeszcze nie witała -zaśmiał się Bednorz wchodząc do pokoju
-Jeśli kos jest tutaj czyimś fanem to ty moim
-Masz rację, nawet koszulkę założyłem -powiedział i mnie pocałował -Jadłaś coś? 
-Nie, ale właśnie miałam iść sobie coś zrobić
-Znowu ci nie odpisuje?
-Zadajesz za dużo pytań-uśmiechnęłam się i skierowaliśmy się na dół do kuchni -Ale jeśli on nie odpisuje i ma mnie w dupie to trudno
-I bardzo dobrze, to co ci zrobić?
-Coś na szybko bo niedługo muszę jechać na halę i -przerwał mi dźwięk telefonu. Zobaczyłam sms'a od francuskiego libero. Telefon aż wypadł mi z ręki kiedy zobaczyłam co on nawpisywał tam. Stałam w bezruchu i nie wierzyłam że mógł coś takiego robić
-Zoe, a widziałaś ten link? ,,Zoe Balin, czyli cała prawda o córeczce trenera... opowiada Jenia Grebennikov " To już jest przesada, daj do niego numer. Sam sobie z nim porozmawiam 
-Daj spokój, to na pewno jakieś kłamstwo, przecież znam go i nie zrobiłby tego 
-Zoe, sam ze swojego numeru wysłał ci to i jeszcze ten cały tekst. Pokłóciliście się? 
-Nie, nie wiem o co mu chodzi
-Jakiś powód miał skoro ci tak napisał 
-Proszę cię nie chcę się teraz kłócić z tobą przez niego
-Ja chcę tylko wiedzieć jaki ma powód!- powiedział, widziałam że jest zły
-Bartek uwierz mi, nic między nami nie ma i nie będzie, nie kłóciliśmy się - wtuliłam się w niego. Po zjedzeniu posiłku siatkarz podwiózł mnie na halę. Weszłam do szatni i przywitałam się z dziewczynami. Rutyna przed meczem, rozgrzewka i mecz. Nic mi nie wychodziło. Czułam się dziwnie, nie mogłam się skupić. Trener to zauważył i ściągnął mnie z boiska. Przegrałyśmy pierwszy set. Chciałam w przerwie złapać Bartka, ale nie mogłam go znaleźć. W drugim secie wróciłam i próbowałam nie myśleć o tym wszystkim. Dziewczyny grały świetnie i odciążały mnie jak mogły. W końcu po kolejnych burach od trenera wzięłam się w garść i w tie break'u udało nam się wygrać. Podziękowałyśmy sobie i bez rozciągania chciałam udać się do szatni jednak stało się to czego się najbardziej bałam. zostałam złapana przez dziennikarza i pierwsze pytanie oczywiście musiało dotyczyć wywiadu Grebennikova. 
-Jak skomentuje Pani artykuł, który pojawił się we włoskiej i francuskiej gazecie? To prawda?
-Nie skomentuje tego, bo nawet nie czytam tych bzdur, a teraz przepraszam muszę iść 
-Czy to przez złość po waszym zerwaniu?-nawet nie odpowiadając wyminęłam go i udałam się do szatni. Zaczęłam płakać. Siedziałam tak aż do przyjścia dziewczyn 
-Zoe, słyszeliśmy co się stało i...
-I chcecie wiedzieć czy to prawda? Otóż nie mam pojęcia bo nie byłam w stanie tego przeczytać, ale znacie mnie i wiecie jaka jestem 
-Pamiętaj, zawsze że jesteśmy twoją drużyną i zawsze będziemy cię wspierać -powiedziała kapitan a ja się tylko uśmiechnęłam 
-Przepraszam dziewczyny, ale Zoe musimy porozmawiać-powiedział tata wchodząc do szatni 
-Super, ty też to widziałeś?-zapytałam wychodząc na korytarz 
-A jak myślisz? Dlaczego ...- nawet nie dałam mu dokończyć, bo wiedziałam o co zapyta 
-Nie wiem okej?! Wystarczy? 
-Ale Zoe to..
-Nie, nie Zoe, mam tego dość-powiedziałam i weszłam do szatni zabrałam wszystkie rzeczy. 
-Szukałem Cię właśnie, musimy porozmawiać - przede mną wyrósł Bednorz 
-Zoe!!!- usłyszałam za sobą krzyk , odwróciłam się i zobaczyłam Juantorenę 
-Co ty tu robisz?
-Proszę powiedz że nie widziałaś tego wywiadu-powiedział gdy podszedł bliżej 
-Sam mi wysłał link wraz z pełną gamą epitetów jaka to ja jestem, ale po co ty tutaj przyleciałeś?
-Musisz mi pomóc, Jenia już nie jest taki jak dawnej 
-No co ty nie powiesz? Wiesz, nie zauważyłam
- Zoe, ja chciałem z tobą porozmawiać. Jedziesz do domu?
-Bartek, proszę poczekaj
-Jasne, wszystko musi się kręcić wokół gwiazdy szanownego pana Grebennikova 
-Bartek, ja cię przepraszam że wparowałem tak nagle, gdy rozmawialiście, ale potrzebuję żeby Zoe pojechała ze mną i pomogła mi go ogarnąć. On się stacza, nie przychodzi na treningi, a jak już przyjdzie to pijany. Nie rozmawia z nikim 
-Wiesz, po tym co zrobił nie mam ochoty nawet o nim słyszeć 
-Zoe, ale to jest twój przyjaciel
-Nie po tym -powiedziałam i chciałam odejść ale Włoch mnie zatrzymał  
-wiem, że nawet nie powinienem cię o to prosić po tym wszystkim, ale ty znasz go najlepiej. Proszę chociaż spróbuj z nim porozmawiać 
-Jedna rozmowa-powiedziałam
-Ty tak na serio? Jeśli z nim pojedziesz to z nami koniec-powiedział Bartek. Byłam między młotem a kowadłem. Musiałam przemyśleć to wszystko szybko. Odwróciłam się do Bartka i spojrzałam mu prosto w oczy i powiedziałam