czwartek, 19 października 2017

Rozdział 1: PRZYJACIEL

-Jak to Bełchatów? Co to w ogóle jest?- krzyczałam, gdy tylko ojciec powiedział że mamy się tam przeprowadzić. 
-Słuchaj zostałem tam trenerem, więc się tam przeprowadzamy-powiedział nad wyraz spokojnie  
-Mylisz się, jestem pełnoletnia i nie muszę słuchać rzkazów 
-Tak? Jak się chcesz utrzymać? W Bełchatowie jest klub, który z chęcią cię przyjmie. Tam możesz się rozwinąć. Poza tym to  nie jest rozkaz 
-Ja nigdzie nie jadę! 
-Nie musisz, ale co chcesz tutaj robić? Jenia wyjeżdża do Włoch, chyba że z nim jedziesz? 
-Co? O czym ty mówisz?
-Spytaj się go-powiedział wzruszając ramionami. Od razu wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Grebennikova 
-Hej, kochanie- odezwał się Kevin, zdziwiona sprawdziłam czy aby na pewno wybrałam dobry numer 
-Sekretarką zostałeś czy co? Daj Jenie-powiedziałam 
-Co ty taka wredna? Ja do ciebie tak ładnie a ty.. psit..Chcesz z nim pogadać to musisz go znaleźć-powiedział i się rozłączył. Kiedyś go zabiję, obiecuję. Dotarłam pod mieszkanie przyjmującego, uprzednio jeszcze kupiłam jakieś żelki w sklepie i skierowałam się do salonu. Intuicja nie zawiodła, bo w salonie zastałam siatkarzy 
-Cześć parówo -powiedział Kevin gdy mnie zobaczył 
-Zamknij się arabie! Chciałam dać ci żelka, ale za to nie dostaniesz -powiedziałam i pokazałam mu fucka 
-Ej, ale wcześniej mówiłem kochanie. No proszę- rzuciłam w niego wcześniej kupionymi żelkami -Kocham cię -wywróciłam oczami 
-Dobra opowiadaj co się stało?-spytał Jenia i poklepał miejsce obok siebie,
-Może ty mi powiesz?
-Nie wiem o co ci chodzi
-Może dowiedziała się o twoim nowym klubie -powiedział Kevin 
-Zamknij się- syknął Grebennikov
-Masz rację Kevin, dokładnie o to mi chodzi. Jak mogłeś nie powiedzieć mi o tym? Myślałam że jesteśmy PRZYJACIÓŁMI -powiedziałam akcentując ostatnie słowo
-Chciałem, ale bałem się twojej reakcji, takiej jak teraz. Jesteś zła 
-Nie byłabym zła gdybyś to ty mi o tym powiedział! Gdzie?
-W Maceracie
-Naprawdę? Jenia to wspaniale!- powiedziałam całkowicie szczerze, chciał coś mi odpowiedzieć, ale zadzwonił jego telefon i wyszedł 
-Zoe on chciał odmówić
-Co? O czym ty mówisz?
-Podsłuchałem jego rozmowę i on jeszcze nie podjął decyzji, jeśli ci na nim zależy to wiesz co robić- chociaż Kevin  był jednym z największych idiotów jakich znam, miał rację  nie moge pozwolić żeby zrezygnował z takiego kontraktu, przecież tak robią przyjaciele 
-Masz rację, przecież on o tym marzył. Tata zmnienia pracę i doszło teraz do mnie że lepiej będzie jak wyjadę razem z nim do Polski
-Co? Jak to wyjeżdżasz do Polski?-spytał Jenia wchodząc z powrotem do salonu 
-Nie chciałam tam jechać, ale ty musisz grać we Włoszech. To twoje marzenie. Pamiętasz jak specjalnie uczyłam cię włoskiego? Marzyłeś o tym, a ja chcę żebyś je spełnił. Przepraszam że tak na ciebie naskoczyłam. Nie chcę się rozdzielać, ale tak będzie lepiej skupisz się całkowicie na siatkówce, może ja też spróbuję na nowo swojego szczęścia  
-Ale możesz jechać ze mną do Włoszech 
-Nie-zaśmiałam się- Zobaczysz, będę cię odwiedzać, ty też wpadniesz parę razy do Polski
-A zostaniesz chociaż z nami do Igrzysk? -spytał Kevin 
-Nie wiem, nawet jeśli nie, to przecież się tam spotkamy 
-A nie jesteś już zła?
-Nie, w końcu moja praca nie poszła na marne-zaśmiałam się i przytuliłam go 
-Coś mi tu śmierdzi-powiedział Kevin 
-Ty-odpowiedziałam równocześnie z libero 
-To nie jest miłe. Trzy, dwa, raz foch! 
-Ej, Kevin. Nie gniewaj się na mnie-powiedziałam i wyjęłam jeszcze jedną paczkę żelków
-Przekonałaś mnie -powiedział i razem z przyjmującym zaczęliśmy jeść 
-A ja?-spytał Jenia 
-Wiesz gdzie są sklepy, tak więc sam sobie kup. To moje i jej 
-Dobra, spokojnie i tak muszę już się zbierać. Mała idziesz ze mną?-spytał 
-Nie, zostanę jeszcze chwilę z Kevinem -powiedziałam, nie chciałam wracać z nim bo wiedziałam jak może potoczyć się ta rozmowa, a ja nie miałam na nią ochoty.Wiedziałam że jeśli zacznie mnie namawiać na wyjazd, ulegnę. Po wyjściu libero przyjmujący wstał i zaczął się na mnie patrzeć -Co?-spytałam z buzią pełną żelków 
-Jak mocno jesteś na niego zła? 
-Wcale-powiedziałam z pełną buzią
-Nie udawaj, obiecuję że nic mu nie powiem. W skali od 1 do 20? 
-Zazwyczaj skala jest od 1-10 lub od 1-100 patafianie
-No dobra w skali od 1-10?-spytał ponownie 
-Nie wiem jakieś 100 -powiedziałam 
-Ale miała być skala do 10 -powiedział z oburzeniem  
-Masz szczęście że umiesz grać, bo mózgu to ty nie masz -powiedziałam i wstałam 
-Gdzie idziesz?-spytał 
-Do domu, pogadać z ojcem o wyjeździe 
-A mogę to zjeść?
-Rób co chcesz. -powiedziałam i już miałam wychodzić, ale musiałam jeszcze coś wiedzieć - Kiedy zaczynacie zgrupowanie?
-Za tydzień a co?-spytał z pełną buzią 
-Nic, tak się pytam-powiedziałam i wróciłam do domu. Tam czekała mnie rozmowa z ojcem, na którą nie miałam ochoty ale cóż. Ostatnio dość często się z nim kłócę, przez całe życie nie pokłóciłam się z nim tyle razy, co w ostatnim tygodniu. 

1 komentarz:

  1. Czytałam to opowiadanie już za pierwszym razem, więc czytam i teraz. Rozdział super, zresztą, czy mógłby być inny? :D Bardzo podoba mi się pomysł z córką Blaina, bo ogólnie mam słabość do wszystkich trenerów.
    Z zniecierpliwieniem czekam na następny rozdział, a w międzyczasie zapraszam do mnie https://littlehopelittlelove.blogspot.com/
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń