-Ale miałaś rację, bo zawsze wybiorę ciebie
-Wiem, a teraz kładź się już. Jestem zmęczona -powiedziałam i łapiąc piżamę poszłam jeszcze szybko do łazienki. Gdy wróciłam siatkarz już spał. Położyłam się obok niego i od razu zasnęłam.
Rano obudziłam się a Grebennikova już nie było. Wzięłam telefon i zobaczyłam sms'a od niego ,,Musiałem wyjść, żeby nie spóźnić się na trening, do zobaczenia później" Zaśmiałam się i odłożyłam telefon. Poszłam się szybko ogarnąć i już po chwili siedziałam z Ględą w kuchni jedząc śniadanie
-A gdzie ten słodki maluch?-spytałam zdziwiona nie słysząc jego głosu
-Rano wpadła moja mama i zabrała Victorię na przejażdżkę -powiedziała- Więc, możemy iść na zakupy. Co ty na to
-Zawsze chętna -powiedziałam i już po godzinie byłyśmy w galerii handlowej. Chodziłyśmy po tych sklepach z jakieś 2 godziny. W końcu udało mi się ją odciągnąć od tego i poszłyśmy do jakiejś kawiarni
-Obiecuję, że nigdy z tobą nie idę na zakupy. Jestem bardziej zmęczona niż po treningu-odpowiedziałam siadając na sofie i przeglądając menu
-Daj spokój, nie było aż tak źle -zaśmiała się. Rozmawiałyśmy jeszcze o różnych zabawnych rzeczach. Po wypiciu kawy udałyśmy się do samochodu i wróciłyśmy do domu gdzie siedział Juantorena.
-Zamówiłem nam sushi, a twoi rodzice dzwonili i powiedzieli że tak ok 17 wrócą bo pojechali na jakiś jarmark -oznajmił siatkarz i pocałował żonę. W planach było spędzenie dnia na kanapie, jednak ten plan nie podobał się Osmanemu, który stwierdził że pójdziemy do parku linowego z innym znajomymi. Próbowałam się wykręcić jednak na marne. Po godzinie 15 byliśmy na miejscu. Zjawiła się również Rose z Jenią, a najśmieszniejsze było jak go odciągała byleby był jak najdalej ode mnie. Juantorena też to zauważył i podszedł do mnie
-co ty jej zrobiłaś że tak od ciebie ucieka -zaśmiał się
-Dlaczego to niby zawsze moja wina? Znasz mnie i wiesz że jestem bardzo mila i grzeczna
-właśnie dlatego że cię znam sie pytam
-Po prostu jest zazdrosna
-Tylko tyle?
-Proszę nie rozmawiać, tylko posłuchać -odezwał się ten ziomek co zawsze wszystko musi wytłumaczyć na początku. Po wszystkim mogliśmy w końcu wejść. Spędziliśmy w parku niecałą godzinę po czym wszyscy znowu pojawiliśmy się w domu Juantoreny. Glenda poszła do kuchni odebrać telefon i wbiegła po chwili cała roztrzęsiona. Jej tata miał zawał i jest w szpitali.
-Zawiozę was, -odezwał sie Jenia i razem całą czwórką udaliśmy się do szpitala. Osmany poprosił żebyśmy jechali do domu razem z Victorią. Tak też zrobiliśmy. W domu Jenia bawił się z małą klockami
-Chodź do nas -powiedział śmiejąc się. Wstałam z kanapy i usiadłam razem z nimi na podłodze. Potem Victoria zrobiła się marudna więc poszłam zrobić jej mleko. Jenia nakarmił ją a ona od razu usnęła.
-Byłbyś dobrym ojcem -zaśmiałam się gdy wszedł do kuchni. Akurat robiłam nam herbatę
-Dopiero to zauważyłaś-uśmiechnął się i usiadł do stołu
-Pewnie jesteś głodny, zaraz coś zrobię-powiedziałam i otworzyłam lodówkę, jednak on ją zamknął
-Daj spokój, nie jestem głodny, siadaj tutaj - zrobiłam tak jak mówił i usiadłam na krześle pijąc herbatę
-To opowiadaj co u ciebie? Co się działo od tych dwóch tygodni jak się nie widzieliśmy?
-Była strasznie nudno, nie miałem się z kim kłócić ani nikt ze mną nie chciał śpiewać ani żartować
-Biedaczek z ciebie-zaśmiałam się - Rose nie chce się bawić z orangutanem?
- Osz ty mała mendo-powiedział i wstał od stołu ja również to zrobiłam bo wiedziałam co chce zrobić. Zaczęłam uciekać jednak był szybszy i dogonił mnie zaczął mnie łaskotać
-Jenia, proszę cię przestań zaraz małą obudzisz -powiedziałam i jak na zawołanie usłyszeliśmy płacz. Szybko udaliśmy się do jej pokoju. Wzięłam ją na ręce i próbowałam uśpić. Jenia stanął za mną i objął mnie w tali
-Fajnie z takim maluchem